MOJE NAJGORSZE ŚWIĘTA

…dopiero przede mną.

-aniucha

Moje najgorsze święta wypadły w 2005 roku. Właściwie niewiele z nich pamiętam, nie dlatego, że minęło już dużo czasu, a raczej przez to w jakim byłam stanie.

Miałam wtedy 15 lat nienajlepsze towarzystwo i niezbyt chlubne priorytety w życiu. Kilka dni przed świętami uciekłam z domu. Towarzyszyła mi starsza „koleżanka”, która pokazała mi ćpuńskie życie i smak twardych narkotyków. W tym czasie pierwszy raz naprawdę wpadłam w heroinę, zafascynowana tym klimatem i nie do końca świadoma konsekwencji, z jakimi się to wiąże.

Dokładnie w noc przed wigilią moi znajomi dowiedzieli się, jakimi dragami się raczę ze wspomnianą koleżanką. Nie byłam zbyt chętna do tego, żeby zakończyć tę „przygodę”. Koledzy dosłownie porwali mnie z naszej mety. Oczywiście w dobrej wierze.

Dobę przetrzymali mnie w mieszkaniu jednego z nich, próbując przemówić mi do rozsądku i leczyć mnie. Jeszcze nie wiedziałam jak odbije się na mnie odstawienie narkotyków. Z początku odmawiałam jakiejkolwiek pomocy. Jednak już po kilku godzinach, mierząc się z pierwszymi w życiu objawami odstawiennymi nabrałam chęci do przyjmowania leków, jakie mi proponowali. Nie miałam jeszcze wtedy pojęcia, jakie środki i jakie dawki przyjmować. Oni też nie mieli doświadczenia w leczeniu zbuntowanych nastolatek. Finał był taki, że leki rozłożyły mnie dokumentnie. Traciłam świadomość.

Koledzy odwieźli mnie do domu, dokładnie 24 grudnia, godzinę po wigilii w moim rodzinnym domu. Urwał mi się film i pamiętam tylko „klatki” z tamtych wydarzeń. Wiem, że pokłóciłam się z matką, wykrzyczałam jej wiele rzeczy, w tym mój stan. Obie płakałyśmy. Obudziłam się dopiero pod wieczór następnego dnia zmieszana, schorowana, nie mając się nawet, do kogo odezwać. Czułam się zupełnie nie na miejscu wśród teoretycznie najbliższych mi osób.

To były dużo gorsze święta niż te, które spędziłam w więzieniu. Tu przynajmniej wiele nas łączy, każdej brakuje tego samego i każda stara się zadbać o klimat. Tu da się je przeżyć w naprawdę rodzinnej atmosferze a wtedy, wśród rodziny czułam się całkiem obca.

Agata

Moje najgorsze święta były w tamtym roku, gdyż spędziłam je w areszcie śledczym. Najgorsza była wigilia, bo nie mogłam podzielić się opłatkiem z dziećmi i mężem.

Anka

Jedne święta są gorsze, drugie lepsze. Są takie, które były naprawdę piękne i rodzinne a inne spędzone w ZK. Ale dzięki tym gorszym teraz na pewno bardziej będę szanować i doceniać te lepsze. Także nie wiem czy przez te gorsze tak naprawdę więcej straciłam czy zyskałam. Więc nie wiem czy te gorsze można nazwać gorszymi, jeśli być może to właśnie dzięki nim tak dużo mam w swoim jedynym życiu zyskać.

Oldżi

 

3 thoughts on “MOJE NAJGORSZE ŚWIĘTA

  1. Całkowicie rozumiem, święta to święta, ja ich osobiście jakoś mocno nie obchodzę ze względu na kwestię rodzinne…ale nawet ja pomimo marnych kontaktów rodzinnych chce tą wigilię, poza tym jedne święta spędziłem w szpitalu…niby to nie dom, izolacja od domu, wiadomo nie można tego porówna do więzienia ale po części to poczułem

    Z mojej strony – dużo zdrówka 🙂

  2. Rozumiem Cię Michale- w Święta spotykam się ze zjawiskiem… fałszu. Ludzie życzą sobie „wesołych świąt” a za 2 dni… psioczą i marudzą. Podobnie było np. po śmierci Papieża Jana Pawła 2- dwie zwaśnione od lat drużyny piłkarskie śpiewały „Barkę” by niedługo później znów skakać sobie do gardeł. A z resztą- obyśmy tylko zdrowi byli- tego życzę Tobie i Paniom Blogerkom! Obyście następne Święta spędziły na wolności i nie powróciły do świata „w kratkę”.

    1. Bardzo dziękujemy za życzenie i choć dawno już jest po świętach, to wszystkiego dobrego! Ale wspólne dla całego roku jest to, że bez świąt dużo jest fałszu i to nie koniecznie w życzeniach. Trzeba sobie z tym radzić na co dzień i albo przepłakać, albo olać.
      Pełnoletnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *