Dopalacze

 

1-DSC_0179

Z dwojga złego, już lepsze są zwykłe narkotyki, tak zwane klasyki. Sama po tych dopalaczach miałam różne omamy. To jeszcze było jak były pootwierane sklepy z nimi. Wylądowałam na psychiatrii na Nowowiejskiej na dwa tygodnie. Nie było fajnie. Po zwykłych narkotykach i dłuższych ciągach nie miałam takich stanów psychicznych jak przez branie przez kilka miesięcy dopalaczy. Poza tym ostatnio dowiedziałam się, że na skutek tego dziadostwa umarł mój kolega. Miał dopiero 34 lata. Dlatego z doświadczenia apeluję, uważajcie na to, co bierzecie.

Kajzerka

Dopalacze, d**olacze, wypalacze, g**opalacze

 1-1-oko0008

Bierzesz dopalacze? – NIE!, to nie istniejesz. Tak dzisiaj wygląda świat, w którym przyszło Nam żyć.

Nigdy nie używałam dopalaczy i niech mnie wszyscy Święci bronią, abym kiedykolwiek po to sięgnęła. Nie to żeby drogi były mi obce – BRAŁAM i narkotyki pogrzebały mnie żywcem – w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Nie uważam się za lepszą, bo nie brałam i nie biorę dopalaczy, po prostu to, co widzą moje oczy, kiedy przychodzą młode dziewczyny odbywać karę, normalnie aż serce boli, nie ogarniam… Kryształ, mocarz, ABC itd. – skąd te nazwy? I co oznaczają? Jakie składniki mają te specyfiki, że ludzie po nich tak wyglądają? Pokręceni z zaburzeniem mowy, początki schizofrenii, zwykła proza dnia w więzieniu ich przerasta, totalne spustoszenie w głowie. Jedna wielka masakra, nie idzie się z nimi dogadać – między Nami jest mur nie do przebicia.

Uwierzcie, naprawdę ciężko przebywać z ludźmi wyniszczonymi przez dopalacze.

I być może zabrzmi to egoistycznie, ale całe szczęście, kiedy ja zaczynałam brać narkotyki, o dopalaczach nie było jeszcze mowy.

Aneta B.

Jak to się stało, że tu trafiłam?

1-DSC_1315

A więc zaczęło się to tak. Gdy moja mama wyjechała do Niemiec i zostałam z Tatą oraz młodszą siostrą o cztery lata, w wieku 17 lat, oczułam wolność. U mnie w domciu to mamcia trzymała nas w ryzach. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, poszłam na całość. Wcześniej trochę zażywałam trawkę, zaliczyłam ciąg ze speedem, później weszły dopalacze. Wszystko w ukryciu przed rodziną. Ale nadszedł ten czas. Zaczęłam nie wracać do domu, bo poznałam chłopaka 10 lat starszego ze swoim mieszkaniem. Poznałam go przypadkiem na ulicy. Gdy byłam z moją koleżanką w odwiedzinach na Nowowiejskiej. On brał heroinę. Na początku o tym nie wiedziałam i nawet bym nie podejrzewała. Po czasie wyszło na jaw. Najpierw zerwałam kontakt. Ale po trzech tygodniach zdobył do mnie numer i powiedział, że też przypadłam mu do gustu i jest w stanie przestać dla mnie ćpać. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jakie to trudne, a wręcz niemożliwe. Uległam. Zaczęliśmy się spotykać, później razem mieszkać. Gdy już byliśmy ze sobą 24h/7 ciężko mu było zamaskować, że dalej jednak ćpa. Ujawnił się. Ja silnie się przywiązałam do niego i nie wyobrażałam sobie go zostawić. Chciałam mu pomóc. Ale skończyło się inaczej. On pomógł mi posmakować tego narkotyku i życia z nim związanego. Ciekawość moja wzięła górę. Zapaliłam raz, zapaliłam drugi, żeby na to mieć, uczyłam się przy starszym towarzyszu włamywać do pojazdów. Spodobało się, minął pierwszy miesiąc. Ostrzegał mnie przed tym, że nie będę tą jedyną, której nie dopadnie skręt. Pierwszy przypał na robocie. Obudziłam się na dołku. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje: bóle kości, wymioty, bóle brzucha. Wyszłam z komeny, przedstawiłam co mi się dzieje, wymyślałam, że się przeziębiłam. Ale gdy tylko poczułam bucha hery wszystkie dolegliwości odeszły. Wtedy zrozumiałam, że już jest za późno… Gdy po jakimś czasie mój chłopak zjechał na sankcję, zostałam sama z problemem. Zaczęłam samotnie zarabiać metodą prób i błędów, kradnąc po sklepach. Błędów było sporo a za nie wyroki itd.. Teraz jestem tu, w Zakładzie Karnym. Ale najgorsze jest to, że nadal mnie do tego okropnie ciągnie.

Kajzerka