Miłość do ukochanego a miłość do córki

Była u nas Aneta, dziennikarka. Dała nam zadanie: przeprowadzić wywiad z koleżanką spod celi. Nigdy nie bawiłam się w dziennikarkę, ale i tak uważam, że nieźle nam to poszło. Magda, która zadawała mi pytania, zapytała mnie, czy kocham swojego chłopaka. Odpowiedziałam: „nie wiem, czy można nazwać to kochaniem, ale nie wyobrażam sobie, żeby w moim życiu go nie było”.

Hm… Mój luby przeczytał ten tekst i nie był zbytnio zadowolony. Uważam, że źle odebrał tę odpowiedź, tym bardziej, że ten temat przerabialiśmy wielokrotnie. Powiem tak: ciężko u mnie z okazywaniem uczuć. Wiem, że to nie jest dobre, ale cóż, życie.

Kochać to kocham całym sercem swoją córkę, bezgraniczną miłością do końca życia, nigdy się tego nie wyrzeknę. I tego jestem pewna. Z ukochanym możesz się rozstać, zranić go i vice versa. Po jakimś czasie ból mija i pozostają wspomnienia, te dobre lub te złe, zależy od sytuacji. Życie płynie, a ty na nowo możesz się zakochać.

Z potomstwem tak już nie jest. Dla swojej córki jestem w stanie zrobić wszystko. Nigdy bym nie dopuściła, aby na przykład wyjechała zagranicę bez słowa, bo się pokłóciłyśmy. Walczyłabym o każdą chwilę, aby była szczęśliwa. Było tak, że codziennie mojej córce mówiłam, że ją kocham, że jest moją perełką i wszystkim, co mam, najwspanialszym darem od Boga. Uważam, że słowa „kocham cię” nie powinno się wypowiadać na prawo i lewo, bo można też nim zranić, jeśli to nie jest szczere wyznanie. Spieszymy się często lub chcemy, aby komuś było miło, nie patrząc na konsekwencje.

Mojej Perełki przy mnie nie ma i nie będzie aż do 18. roku życia i nie mogę powiedzieć, że ja cierpię. Byłabym w tym momencie egoistką. Bo co ma powiedzieć Perełka, kiedy od tylu lat nie doznaje tego uczucia? Musi być jej z tym źle – tak mówi moje serce. Kiedy mnie kłuje, to wiem, że to nie mój ból, tylko jej daje mi o sobie znać.

Mój luby nie powinien się więc obrażać, dlaczego mam mu mówić „kocham cię” ot tak, bo chce to usłyszeć? Jeżeli wypowiem te słowa, chcę, aby były szczerze wypowiedziane. Doceniam wszystko, co dla mnie robi, jest dla mnie ważną osobą w moim życiu, chcę z nim być i wiem o tym doskonale. Ale na pierwszym miejscu jest Natala i tego nic i nikt nie zmieni.

Miałam pewne zdarzenie, które umocniło mnie w tym, że potrafię szczerze kochać, choć nigdy miłości ani czułości nie zaznałam. Nie mam rodziny, pochodzę z domu dziecka, wszystkiego, co wiem i umiem, nauczyłam się sama.

Zawsze rano z Nati miałyśmy swoje 5 minut, przychodziła do mnie na kanapę na przytulanki, lubiła mi się kłaść na klatce piersiowej, a ja ją bujałam. Leżąc tak powiedziałam w myślach: „Boże, Nati, dziecko, jak ja Cię kocham”. A ona się podniosła, objęła moją buzię i z takimi wielkimi oczami, jakby to słyszała, wydukała (bo z mową u niej wiecie jak, po swojemu): „JA KONIAM MIKĘ!”. To „JA” wręcz wykrzyczała i buźka zaczęła jej się cieszyć. Wiem, że każda mama interpretuje to na swój sposób, wygodny dla siebie. Ktoś jeszcze powie, że to przypadek, ale ja wiem swoje. Człowiek uczy się na błędach, ale miłości kochania, podobnie jak poznawania drugiej połowy, całe życie uczysz się od tej drugiej osoby.

Mam nadzieję, że mój wybranek znajdzie odpowiedź na niejasności, które zaprzątnęły jego główkę i zrozumie, o co mi chodziło. Dobre jest to, że potrafimy rozmawiać na każdy temat.

Pozdrawiam Czytelników, nadchodzi wiosna, więc cieszmy się z ciepłego słoneczka 🙂

Dada

2 thoughts on “Miłość do ukochanego a miłość do córki

  1. Mądrze piszesz o ważnych rzeczach. Mimo że mało uczuć zaznałaś, jest w Tobie dużo ciepła. Na pewno masz się czym dzielić z innymi, i z Córeczką też. Trzymaj się!

  2. I córka twoja i facet mają szczęście że ciebie mają. Niekażdy potrafi kochać. Inna rzecz facet czasem zazdrosny jest o miłość do dziecka, a dziecko o miłość do faceta. Muszą rozumieć że to dwie osobne ścieżki są. Nie przecinają się. Życzę wzajemności w każdej twojej miłości. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *