Czy jestem winna? Na jaką karę zasłużyłam?
Tysiące razy próbowałam być obiektywna w ocenie i do dziś nie wiem.
Czy powinnam spłacać dług odsiadką za odebranie życia?
Czy mężczyzna ma prawo doprowadzić kobietę do ostateczności, zabrać jej godność, kobiecość, naruszają nietykalność cielesną, bijąc, dotykając?
Czy jako ofiara, miałam czekać biernie na to, do czego ta bestia mogła się posunąć?
Być może to ja byłabym dziś martwa. Albo zraniona na całe życie.
Jak to ocenić?
W którym momencie nasze prawo pozwala na to, aby w chwili, gdy obawiasz się o swoje życie, podjąć czynności obronne?
To pytania, na które zapewne nigdy nie poznam odpowiedzi.
Feniks
Nie wiem, czy dobrze odczytuję posta, ale uważam, że za samoobronę w ogóle nie powinno się ponosić kary. To oprawca powinien siedzieć. Wszyscy pozwalają na to, żeby oprawca znęcał się nad ofiarą, a kiedy ofiara już tego nie wytrzymuje i się broni, to ją karzą. To chore. To oprawca powinien siedzieć za przemoc, zanim skrzywdzi ofiarę!
Doskonale wiem, co mówię, mój oprawca ma niebieską kartę, a mimo to policja NIE ROBI NIC, nadal pozwala oprawcy na kontaktowanie się ze mną. ;( To co ma się stać, żeby zareagowali? Oprawca ma mnie zabić, czy ja jego?
Prawo jest pisane przez człowieka, nie zawsze jest dobre.
Feniks … co się stało to się nie odstanie… ale uważam że nie trzeba było czekać biernie aż on coś ci zrobi tylko kopnąć go w dupe i zacząć nowe życie bez kata z czystym sumieniem… bardzo przykra historia .