Co jest w więzieniu najtrudniejsze?

 

 

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.

 

W więzieniu nie radzę sobie z tęsknotą, przyjmowaniem poleceń, agresją, z godzinami korzystania z telefonu ustalanymi przez oddziałowe.

Najtrudniejsze są dla mnie transporty!

Przerzucanie z celi na celę!

Siedzenie pod celą mieszkalną z osobami niedbającymi o higieną osobistą!

Osadzenie na celi izolacyjnej i pozbawienie wszelkich przywilejów!

Kontrole celi mieszkalnej, w wyniku których powstaje bałagan.

Łobuzica

Dla mnie najtrudniejsze w więzieniu są:

– ciągła kontrola

– brak swobody

– ustalony plan dnia

– „niesłyszenie swoich myśli”

– uciążliwe współlokatorki

– brak częstego kontaktu z bliskimi (telefonicznego i osobistego)

– brak dostępu do nowinek technologicznych i literatury.

Najtrudniej poradzić sobie z ciągłą kontrolą, sprawdzaniem, uważaniem, co się mówi i do kogo. Nie można samodzielnie się poruszać po ZK, nawet odbywając karę na oddziale półotwartym. Wszystko trzeba robić na czas (pić, jeść, spać, jak Tamagochi). Nikogo nie obchodzi, czy mamy jakieś plany, zajęcia – ważny jest tylko rozkład dnia! Nie rozumiem też systemu przesadzek. Co one mają na celu??? Nie wiem i pewnie nigdy nie zrozumiem. Czasami czuję się jak stolik, który przestawiają z celi na celę lub z pawilonu do pawilonu. Uciążliwy jest również hałas i niektóre współlokatorki (choć trafiają się wyjątki). Paranoją jest, że „koleżanki” z oddziału zamkniętego, kiedy się mijamy na korytarzu, nie mogą się nawet do mnie odezwać, bo jet zakaz kontaktów.

I bądź tu mądry!

Bella

Z zamka na półotworek

Ostatnio została mi zmieniona podgrupa, w której odbywam karę i postanowiłam, że opiszę Wam różnice pomiędzy nimi.

 P1, czyli oddział zamknięty zwany zamkiem, to „najgorsza” podgrupa w więzieniu. Jest tu najmniej przywilejów. Na przykład cela pozostaje zamknięta przez całą dobę, są dwa widzenia w miesiącu, kiedy rodzina może nas odwiedzać i nie można wychodzić poza celę w swoich ciuchach.

 P2, czyli oddział półotwarty zwany półotworkiem, to jest grupa trochę „lepsza”, jeśli chodzi o przywileje. Cela jest otwarta od 7.30 do 18.30. Mamy jedno widzenie więcej, czyli trzy w miesiącu. Możemy nosić swoje ciuchy. Mamy lepszy dostęp do telefonu.

Kiedy przenieśli mnie z zamka na półotworek bardzo się cieszyłam. Jednak na początku było mi trochę dziwnie. Gdy wyszłam na korytarz, szybko wracałam do celi, bo na zamku przyzwyczaiłam się do tego, że mogłam chodzić tylko tam, gdzie mi kazano. Do wychowawcy, na łaźnię i takie tam, bez żadnych wędrówek. A teraz mogę iść do znajomych, na tzw. chałupki, sama wychodzę do telefonu, mogę założyć swoje ciuchy. Powiem szczerze, że bez mundurka przez jakiś czas na półotworku czułam się jakbym była na golasa.

Do dobrych rzeczy, jak wiadomo, człowiek szybko się przyzwyczaja i tylko przyjaciół z zamka brak. Ale i na to przyjdzie czas, kiedy wszystko będzie na swoim miejscu.

Monika