Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury.
W więzieniu nie radzę sobie z tęsknotą, przyjmowaniem poleceń, agresją, z godzinami korzystania z telefonu ustalanymi przez oddziałowe.
Najtrudniejsze są dla mnie transporty!
Przerzucanie z celi na celę!
Siedzenie pod celą mieszkalną z osobami niedbającymi o higieną osobistą!
Osadzenie na celi izolacyjnej i pozbawienie wszelkich przywilejów!
Kontrole celi mieszkalnej, w wyniku których powstaje bałagan.
Łobuzica
♦
Dla mnie najtrudniejsze w więzieniu są:
– ciągła kontrola
– brak swobody
– ustalony plan dnia
– „niesłyszenie swoich myśli”
– uciążliwe współlokatorki
– brak częstego kontaktu z bliskimi (telefonicznego i osobistego)
– brak dostępu do nowinek technologicznych i literatury.
Najtrudniej poradzić sobie z ciągłą kontrolą, sprawdzaniem, uważaniem, co się mówi i do kogo. Nie można samodzielnie się poruszać po ZK, nawet odbywając karę na oddziale półotwartym. Wszystko trzeba robić na czas (pić, jeść, spać, jak Tamagochi). Nikogo nie obchodzi, czy mamy jakieś plany, zajęcia – ważny jest tylko rozkład dnia! Nie rozumiem też systemu przesadzek. Co one mają na celu??? Nie wiem i pewnie nigdy nie zrozumiem. Czasami czuję się jak stolik, który przestawiają z celi na celę lub z pawilonu do pawilonu. Uciążliwy jest również hałas i niektóre współlokatorki (choć trafiają się wyjątki). Paranoją jest, że „koleżanki” z oddziału zamkniętego, kiedy się mijamy na korytarzu, nie mogą się nawet do mnie odezwać, bo jet zakaz kontaktów.
I bądź tu mądry!
Bella