Spotkanie z dziennikarzem zawsze jest jakieś nerwowe. Człowiek się zastanawia nad każdym wypowiedzianym słowem (by nic nie zostało wykorzystane przeciwko tobie J), nad każdą udzieloną wypowiedzią.
Pamiętam jak powstały te warsztaty: „Piszę, więc jestem”, usłyszałam, że prowadzić ma je dziennikarz – przeszedł mnie chłód. Przecież oni piszą tylko to co jest ubrane w strach, szok, krew i łzy – pomyślałam. Zrobi z nas pewnie patologię, ćpunki, złodziejki, morderczynie – i tyle będzie z naszej współpracy. My się powściekamy – on zbierze tyle materiałów i coś skrobnie. Nasze życie – warte parę zdań… Nie zapisałam się.
Dochodziły do mnie różne informacje, wypowiedzi – przeważnie pozytywne, ciekawe spostrzeżenia, że TA czy TAMTA nawet fajnie pisze. Jednak mi najbardziej przypadło to, że on regularnie tu drepcze, że poświęca swój czas, przekazuje wskazówki, w łagodny sposób podpowiada co by inaczej napisał, nie krytykuje. „ZAWSZE zachęca do pisania!”, mówię o Leszku Wejcmanie i zajęciach z pisania.
Na ostatnie zajęcia Leszek przyprowadził swojego przyjaciela Marcina, który należy do Fundacji Rozwoju Kinematografii. Jest filmoznawcą, pracował w Playboyu i w ogóle powalił mnie jego fajny głos – chyba nawet mnie rozpraszał w słuchaniu J. Była też Ela Turlej, dziennikarka z 30-letnim stażem w mediach, autorka książki ostatnio wydanej – „Naciągnięte”, którą nam przyniosła. Odebrałam ją pozytywnie. Łapała z każdą z nas kontakt wzrokowy, gadała jak taka „swoja babka”, ale cały czas z tyłu głowy miałam info, że to dziennikarka, że o jednej z nas, być może, pisała.
Spotkanie spoko (w między czasie weszła do nas wycieczka z Czech): kobieta dziennikarz przyszła odwiedzić osadzone kobiety – jedna płeć, jeden mur, a jakby dwa światy. Często jest mi przykro, że tak „marnie” wyglądamy. Zwłaszcza że tematem tego spotkania była medycyna estetyczna. Manipulacja wkradnie się wszędzie. Kobiety gonią za wyglądem jak z szablonu (bo takie się zawsze przebiją!), a my choć będziemy się starać i dbać o siebie, to żaden skalpel, zastrzyk czy sprzęt nie zmieni faktu, że będziemy karane. Z tym musimy poradzić sobie same! Może nie resocjalizacja, a terapia by bardziej była wskazana? Tak czy siak, trzeba coś ze sobą robić.
Z zajęć wyniosłam nadzieję, że dziennikarstwo się zmieniło, że choć część tego środowiska przestaje być tzw. hienami. Bo teraz jest czas zajączkowania J, z okazji Świąt Wielkanocnych zdrowia i przepięknej pogody ducha. Spotkajcie się na śniadanku z rodziną i cieszcie się tą atmosferą. Bądźcie wspaniali i nie wchodźcie w szablony, stawiajcie na indywidualność!
Spokoju,
Pełnoletnia
Pani E.Turlej napisała o jednej z takich osób jak Wy w taki sposób że ta dziewczyna popadła w depresję i chciała się zabić