List Blondynki do Syna

„Blondynka”, Hubertus 2010, fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to daj mi znać, wyślę jeszcze raz. Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie umiesz szybko czytać. Niedawno tata przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej wypadków zdarza się kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się kawałek dalej. Jest tu pralka, choć nie jestem pewna, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłam do niej pranie, nacisnęłam guzik i pranie zniknęło. Ale przecież z tego powodu się nie powieszę. Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem padało trzy dni, a za drugim cztery.

Co do tej kurtki, którą chciałeś, to wujek Piotr powiedział, że jak Ci wyślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oberwałam guziki i włożyłam do kieszeni.

Tata dostał nową pracę, chodzi dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś 500 osób – wysiewa trawę na cmentarzu.

Twoja siostra, Julka, która wyszła wtedy za mąż, jest w ciąży. Nie znamy jeszcze płci dziecka, więc nie powiem Ci czy jesteś wujkiem czy ciocią. Jak to będzie dziewczynka, to Twoja siostra chce jej dać na imię po mnie, ale to będzie dziwne mówić na swoją córkę ,,mama’’.

Gorzej jest z Twoim bratem, Jankiem. Zamknął samochód i zostawił kluczyki w środku. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wyciągnąć ze środka.

Chciałabym Ci włożyć parę złotych, ale już zakleiłam kopertę.

Mała

Forum Służby Więziennej objęło patronatem medialnym blog ewkratke.pl

Patrzonka

Taborety więzienne, fot. Małgorzata Brus


Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Moje pierwsze widzenie dwa dni po osadzeniu w A.Ś. Przyjechała mama z siostrą. Trudno było nam ze sobą rozmawiać, gdyż nie ukrywam, że ryczałyśmy. Było mi bardzo ciężko się z nimi rozstać po tej godzinie, która upłynęła w szybkim tempie. Mama robiła wyrzuty typu „A nie  mówiłam”, „po co z nim byłaś?” itp. Ciężko było tego słuchać, bo poniekąd miała rację. Ale cóż, czasu przecież się nie cofnie…

Chciałbym zobaczyć na widzeniu moje najdroższe skarby – dzieci oraz najukochańszą siostrzenicę – Nikolkę. Pragnę tego bardzo mocno, ale nie jest to fajne dla dzieci. Więc mimo tego, że strasznie tęsknię za nimi, nie chcę, aby mnie w tym miejscu odwiedzały.

Madlen

Jak dbam o siebie w więzieniu

Warsztat makijażu w więzieniu, fot. Justyna Domasłowska Szulc

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Na wolności każda kobieta od najmłodszych lat stara się być ładnie ubrana i w miarę swoich lat mieć makijaż. Myślenie, że za murami jest jakaś zmiana w naszym życiu, jest mylne: mamy więcej czasu i co prawda mniej możliwości, jesteśmy zadbane, z makijażem, choć warunki są trudne, mamy swoje zainteresowania, które odkrywamy od nowa.

Jak każda kobieta, lubię być zadbana. W takich warunkach, w jakich się znajdujemy, mamy na to sposoby.

  1. Przede wszystkim musimy zadbać o higienę osobistą i fizyczną.
  2. Środków zakupionych i dostępnych w kantynie używamy do poprawy naszego wyglądu.
  3. Robimy peelingi z kawy lub cukru po czym nakładamy dostępne kremy.
  4. Myjemy się jak możemy, układamy fryzurę.
  5. Najważniejsze jest myślenie pozytywne.

Beti

*

Na wszystko wpływa sytuacja materialna. Kosmetyki, które często oglądamy w reklamach, zazwyczaj dostępne są w kantynie więziennej, lecz „niedostępne” dla osób, które nie otrzymują pomocy z zewnątrz. Dbanie o siebie w tym miejscu to dość trudne wyzwanie, bo choć w zasięgu ręki mielibyśmy najlepsze kremy i balsamy, wpływa na nas stres i wszelkie inne zmartwienia, osoby palące w celi, jak i samo spożywanie przez nas nikotyny, etc. Uważam, że dbanie o siebie, to tak naprawdę dbanie o bliskich poza murami, bo gdy nie towarzyszy nam stres i mamy świadomość, że bliscy są zdrowi, sami się dzięki temu uśmiechamy i to nas czyni pięknym człowiekiem, po prostu.

Ewa

*

  • Staram się spożywać owoce i soki,
  • Używam kremu przeciwzmarszczkowego,
  • Przyjmuję prawie wszystkie dostępne witaminy w „kantynie”,
  • Ograniczam do minimum papierosy.

Ola

*

Zadbanie o siebie za murami uzależnione jest od kilku czynników. Po pierwsze – zależy od długości wyroku – czym jest on krótszy, tym jest to prostsze. Wszelkie uszczerbki na zdrowiu i wyglądzie zewnętrznym „zreperujemy” po wyjściu. Drugą sprawą jest sytuacja finansowa (w naszym wypadku – naszej rodziny). Osobiście „wybierając” się do więzienia zadbałam o zdrowe zęby, zrobiłam wszelkie badania – przy okazji wykryto u mnie chorobę serca i otrzymałam skierowanie na wszczepienie stymulatora serca. Niestety nie wyrobiłam się, a tu nie mogę liczyć na wsparcie „medyczne”. Jeśli chodzi o „kosmetologię” – nie mamy dużych możliwości. Kantyna nie oferuje nam dużego wyboru kosmetyków, a to, co jest, dla wielu jest zbyt drogie. Z wolności, niestety nie można ich otrzymywać. Z mojej perspektywy (rok i 2 miesiące pozbawienia wolności) nadrobię braki po wyjściu.

Rico

*

Dbam o siebie tak:

  • Mam lakier do paznokci od innej osadzonej.
  • Fusami od kawy robię raz na jakiś czas peeling.
  • Nakładam olej roślinny na całe ciało jak nie mam kremu, a nawet i czasem masło na buzie, aby skóra nie była sucha.
  • Olej również nakładam na końcówki włosów.
  • Kąpiel dwa razy w tygodniu pod prysznicem, a tak to w misce pod celą się myję każdego dnia.

Pati

*

  1. Higiena osobista – PODSTAWA
  2. Dieta – mimo tego miejsca – można!
  3. Spacery + gimnastyka
  4. Regularne (5 razy dziennie) spożywanie posiłków (nie podjadać pomiędzy, a pić wodę!)
  5. Picie, przynajmniej 2 litry dziennie wody
  6. Sen!

Ryba

Naciągnięte? Czyli spotkanie z dziennikarzami

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-300x117.jpg

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Spotkanie z dziennikarzem zawsze jest jakieś nerwowe. Człowiek się zastanawia nad każdym wypowiedzianym słowem (by nic nie zostało wykorzystane przeciwko tobie J), nad każdą udzieloną wypowiedzią.

Pamiętam jak powstały te warsztaty: „Piszę, więc jestem”, usłyszałam, że prowadzić ma je dziennikarz – przeszedł mnie chłód. Przecież oni piszą tylko to co jest ubrane w strach, szok, krew i łzy – pomyślałam. Zrobi z nas pewnie patologię, ćpunki, złodziejki, morderczynie – i tyle będzie z naszej współpracy. My się powściekamy – on zbierze tyle materiałów i coś skrobnie. Nasze życie – warte parę zdań… Nie zapisałam się.

Dochodziły do mnie różne informacje, wypowiedzi – przeważnie pozytywne, ciekawe spostrzeżenia, że TA czy TAMTA nawet fajnie pisze. Jednak mi najbardziej przypadło to, że on regularnie tu drepcze, że poświęca swój czas, przekazuje wskazówki, w łagodny sposób podpowiada co by inaczej napisał, nie krytykuje. „ZAWSZE zachęca do pisania!”, mówię o Leszku Wejcmanie i zajęciach z pisania.

Na ostatnie zajęcia Leszek przyprowadził swojego przyjaciela Marcina, który należy do Fundacji Rozwoju Kinematografii. Jest filmoznawcą, pracował w Playboyu i w ogóle powalił mnie jego fajny głos – chyba nawet mnie rozpraszał w słuchaniu J. Była też Ela Turlej, dziennikarka z 30-letnim stażem w mediach, autorka książki ostatnio wydanej – „Naciągnięte”, którą nam przyniosła. Odebrałam ją pozytywnie. Łapała z każdą z nas kontakt wzrokowy, gadała jak taka „swoja babka”, ale cały czas z tyłu głowy miałam info, że to dziennikarka, że o jednej z nas, być może, pisała.

Spotkanie spoko (w między czasie weszła do nas wycieczka z Czech): kobieta dziennikarz przyszła odwiedzić osadzone kobiety – jedna płeć, jeden mur, a jakby dwa światy. Często jest mi przykro, że tak „marnie” wyglądamy. Zwłaszcza że tematem tego spotkania była medycyna estetyczna. Manipulacja wkradnie się wszędzie. Kobiety gonią za wyglądem jak z szablonu (bo takie się zawsze przebiją!), a my choć będziemy się starać i dbać o siebie, to żaden skalpel, zastrzyk czy sprzęt nie zmieni faktu, że będziemy karane. Z tym musimy poradzić sobie same! Może nie resocjalizacja, a terapia by bardziej była wskazana? Tak czy siak, trzeba coś ze sobą robić.

Z zajęć wyniosłam nadzieję, że dziennikarstwo się zmieniło, że choć część tego środowiska przestaje być tzw. hienami. Bo teraz jest czas zajączkowania J, z okazji Świąt Wielkanocnych zdrowia i przepięknej pogody ducha. Spotkajcie się na śniadanku z rodziną i cieszcie się tą atmosferą. Bądźcie wspaniali i nie wchodźcie w szablony, stawiajcie na indywidualność!

Spokoju,

Pełnoletnia

Życzenia

Fot. Małgorzata Brus
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-300x117.jpg

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Wesołych i zdrowych Świąt Wielkanocnych życzą blogerki.

Kogo chciałabym zobaczyć na widzeniu?

Fot. Małgorzata Brus

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie FDK-SNO-300x117.jpg

Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury



Są trzy osoby, które chciałabym zobaczyć na widzeniu. Zacznijmy po kolei:

Bardzo ją kocham i bardzo mi jej brakuje. Oddałabym bardzo wiele, aby choć na chwilę móc z nią pobyć, zobaczyć ją, dotknąć i przytulić się do niej. Tak cholernie za nią tęsknię i tak bardzo jej potrzebuję. Nie mogę do niej zadzwonić, czy nawet napisać listu, który bym wysłała. Wiem, że stale jest ze mną i przy mnie, ale to nie to samo. Nie ma jej, nie żyje.

Umarła trzy lata temu na okropne raczysko. Pochowałam ją dwa tygodnie przed urodzeniem pierwszego syna. Jest nią moja Mamusia. Chciałabym z nią móc porozmawiać, usłyszeć od niej, że mimo wszystko jest ze mnie dumna i że wszystko będzie dobrze. Boli mnie to tak bardzo, że nawet teraz, gdy to piszę, to łzy ciekną mi po policzkach.

Druga bliska memu sercu osoba, którą kocham jak moją mamę, i tęsknię za nią tak, jak jeszcze nigdy, jest moja Cudowna, Kochana i Wspaniała Babunia. Ona jest przy mnie stale, zawsze mogę na nią liczyć, i wiem, że kocha mnie bardzo. „Bóg nie mógł być wszędzie, więc stworzył babcię” – co pasuje tu po prostu idealnie!

Zawsze, za każdym razem gdy do niej zadzwonię, słyszę jak bardzo się cieszy, że się słyszymy. Jest jak Anioł. Mimo mojego wieku, dla niej ciągle jestem „wnuczunią”. Chciałabym ją przytulić, poczuć zapach, który kojarzy mi się z domem, dzieciństwem, pysznymi obiadami, ciastkami i miłością. Jednak listy i telefony to nie to samo. Z tego miejsca serdecznie ją całuję i ściskam!

No i przychodzimy do trzeciej osoby. Jest nią mój młodszy brat. Mimo że nie rozmawiamy za często i generalnie nie piszemy ze sobą nawet listów, to i tak za nim tęsknię. Nie ważne, ile ma lat, bo dla mnie zawsze będzie moim młodszym braciszkiem i będę miała głębokie poczucie opieki nad nim. Chciałabym usiąść, i patrząc mu w oczy, porozmawiać z nim. Wtedy od razu mogłabym wyłapać reakcję brata na moje pytania, aby wiedzieć, gdzie jest coś nie tak. Znamy się z bratem jak „łyse konie”. Przy nim nie muszę udawać, że jest ok i że daje sobie radę, bo nie musiałabym się martwić, że obciążam go swoimi problemami. Ma świetne dystans do życia. Możemy rozmawiać o wszystkim i bardzo wielu rzeczy nie bierze do siebie.

Nena

Święta Bożego Narodzenia

Małgosia

Już kiedyś pisałam, że ten czas jest dla mnie wyjątkowo przyjemnym czasem. Uwielbiam celebrowanie Świat i wszystko, co jest z nimi związane, od przygotowań, przez wesołą bieganinę, aż w końcu po ten moment, gdy już się siedzi razem przy stole.

Ponieważ jednak o tym już było w zeszłym roku – pozwolę sobie na drobną „wspominkę”, która się ze Świętami też ciągle kojarzy.

Mam młodszego brata, różnica wieku między nami to cztery lata. Teraz jest już dorosłym, cudownym mężczyzną. Kiedy był mały, bardzo czekał na Święta, ale nie cieszył się całym gwarem ani niczym innym zbyt specjalnie, poza ubieraniem choinki. A najbardziej cieszył się tym, co pod tą choinką będzie dla niego. Co chwilę wyglądaliśmy przez okno, aby wypatrzeć pierwszą gwiazdkę i do tego momentu był zainteresowany Świętami z całych sił. Biegał jakby mu ktoś baterie zainstalował. Rozdawanie prezentów spod drzewka zawsze chyba trwało dla niego zbyt długo, ale kiedy już dostał wszystko, co do otrzymania było, rozpakowywał i oglądał błyskawicznie. Po tym, jak już rozpakował i pooglądał nie mijała długa chwila, padało pytanie: „Mamo, jedziemy do domu?”. 🙂 I tak było przez kilka lat z rzędu. Obserwowaliśmy jego radość z otwierania podarunków i odliczaliśmy, ile czasu minie do chwili zadania pytania :). Bo to znaczyło, że dla niego Wigilia trwa tylko do czasu, gdy dostał to, co było dla niego :).

Teraz, kiedy wspominamy to, zaśmiewamy się w głos. Nawet takie najdrobniejsze przypominajki sprawiają, że człowiekowi cieszy się paszczydło i dzięki nim dużo łatwiej jest przetrwać czas Świąt w tym miejscu. Na szczęście, mam zapas takich wspomnień i mogę z nich teraz korzystać, wydobywając je z zakamarków pamięci.

Kocham tego mojego młodszego „szajbniętego” braciszka najbardziej na świecie :). Właśnie choćby za takie rożnego rodzaju mniej lub bardziej głupkowate wspomnienia.

Fajnie jest, że bez względu na wszystko, dla mnie będzie po pierwsze zawsze jedynym braciszkiem pod słońcem, a po drugie – zawsze najmłodszym. 🙂

Jestem szczęściarą, że właśnie jego dostałam od życia…., bo braciszka to sobie wymarzyłam. Ale to już inna opowiastka… 🙂

Magda

Życzenia

Witam wszystkich Czytaczy bloga.

Chciałabym złożyć najszczersze życzenia z okazji zbliżających się Świąt, odbrobiny ciepła dzięki szczeremu uśmiechowi i radości w smutku dzięki ludzkiej miłości, a także nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju.

Życzy Magda

Małgosia

 Jak chciałabym spędzić Święta

Na tak sformułowane pytanie ciśnie się cała masa różnorakich odpowiedzi.

Chciałabym przykładowo:

– pojeździć na nartach w górach

– ponurkować na Florydzie

– polecieć na księżyc

– psim zaprzęgiem zjeździć Alaskę

– ubierać choinkę na Marsie też bym chciała.

Najbardziej jednak na świecie chciałabym spędzić Święta w domu z mamą i wszystkimi swoimi bliskimi, choć to takie przecież banalne.

Dada

Z czym kojarzą mi się Święta

Święta to zapach choinki przyniesionej tydzień przed świętami. Ś.p. Babcia, która krzątała się w kuchni. Aromaty, które unosiły się aż do ulicy. Cukierki, które zamiast wisieć na drzewku ozdobnym wędrowały do mojego brzuszka. Mam takie zabawne wspomnienie: ja, taki mały kajtek, chowałam się pod stolik, a Dziadek mnie szukał.

Jeśli chodzi o moje wymarzone święta – to pragnienie, które nigdy nie zostanie spełnione – aby moja cała rodzina spotkała się przy jednym stole. Dążyłam do tego nie raz, ale nigdy się nie udało.

Tak więc, Kochani Czytacze, tego Wam w tym roku życzę. Bo cóż, że będzie pięknie stół zastawiony, choinka pod sufit, kupa prezentów „wymarzonych”, gdy siadasz do stołu i zdajesz sobie sprawę, że jesteś sam.

 

Życzę Wam małego stołu, skromnej choinki, ale za to całej rodziny. Ona wynagrodzi wszystko. Żadne bogactwa w święta nie zastąpią rodziny i miłości, która powinna być w każdym domu.

Tego Wam życzy Dada.

Rodzina – jaka według mnie powinna być…. WYMARZONA

Oczywiście, że mam wyobrażenie, jaka powinna być rodzina. Taką wymarzoną rodzinę też mam… i najlepsze w tym wszystkim jest dla mnie jest to że taka właśnie jest rodzina,w której miałam szczęście się urodzić i żyć. Już na ten temat kiedyś pisałam i nadal uważam, się za szczęściarę, że “trafili” mi się tacy dokładnie rodzice, tacy dokładnie dziadkowie, tacy dokładnie wujkowie oraz nie inne ciocie, kuzynki czy kuzyni.

Kiedyś podczas rozmowy z moją przyjaciółką, a gadam raczej szybko, zdarzył mi się lapsusik i zamiast powiedzieć “każdy człowiek ma wady i zalety”, padło zdanie “każdy człowiek ma zady i walety”. Moja rodzina – a dokładniej jej członkowie – mają swoje “zady i walety”, ale dla mnie jest to rodzina idealna i bez względu na wszystko nie chciałabym mieć innej.

Małgosia

Mój pierwszy dzień wolności: wizja 5

 1-DSC_0103k

Brat: Siostra, opowiadaj – ciężko było?

Ja: To zależy o co pytasz, co cię interesuje…

B: No wiesz, jak tam się dogadywałaś, z czym mieliście największe problemy?

J: A to bywało różnie, przeważnie więcej zależało od humoru, no i zmiany.

B: A nie masz takiego wewnętrznego lęku, że policja zaraz wejdzie po ciebie?

J: A ty się bałeś, jak wyszedłeś? Bo ja mam lekki lęk, ale nie jest źle…

B: Wiesz, ja to co innego. Wiesz, że jestem w gorącej wodzie kąpany i różnie może być, ale

szybko mi przeszło. Martwię się o ciebie, siostra.

J: Dam radę, myślę że długo te lęki nie potrwają. Dobra, zmieńmy temat.

B: Jak uważasz, jak będziesz chciała, to wiesz, że zawsze możesz ze mną pogadać.

J: Ok, będę pamiętać. 🙂

B: Ogarniesz się trochę na nówce, to pokminimy jakąś robotę dla ciebie, chcesz?

J: Ja sobie dam radę, przecież wiesz. 🙂

B: Ale będziesz już grzeczna? 🙂 Bo bez ciebie w domu lipa jest, nie mam z kim się kłócić.

J: Nie bój się, nigdzie się już nie wybieram. 🙂

B: Tak myślę, wariatko nasza. 🙂

IWONA

Prawo do bliskości

1-Prawo do bliskości a

Dla mnie to bardzo ważny, rozległy i nieskończenie długi temat. Rodzina to osoby najważniejsze w moim życiu. Świadomość, że są, że kochają, dodaje mi siły, wiary, nadziei i chęci do przetrwania, i dosłownie do wszystkiego. Oczywiście, bardzo się staram, żeby utrzymać kontakty z najbliższymi i oprócz częstych listów, 10-minutowego telefonu trzy razy w tygodniu, mam w miesiącu dwa widzenia regulaminowe. Kontakty są bardzo ograniczone, za krótkie i za rzadkie. Dodam jeszcze, że w Kodeksie Karnym Wykonawczym istnieje przepis o dodatkowym jednym widzeniu na dziecko… Masakra totalna, jak widać. Tak naprawdę to nie wiadomo jak zagospodarować ten czas, by nikt nie poczuł się pominięty. Moja rodzina jest dość spora i nie ukrywam nigdy, jak bardzo są mi potrzebni i jak ich wszystkich kocham. Smutny i przykry jest fakt, że brata bliźniaka nie widziałam ze cztery lata, siostry również. Mieszkają daleko i nie mają możliwości dojechać, niestety. Wiem tylko, że się do mnie wybierają i czekam z utęsknieniem na wiadomości.
Nienawidzę, gdy jestem zmuszona wybierać spotkanie między rodzicami, rodzeństwem czy mężem z synem. Na widzenie nie wejdą więcej niż dwie dorosłe osoby, a gdy chcę spędzić z nimi więcej czasu, łączę dwie godziny i mam tylko jedno widzenie na miesiąc L
Poruszę ważną dla mnie kwestię, a mianowicie widzeń intymnych. Nie w każdym zakładzie karnym można z nich korzystać, między innymi w tym. To nie służy podtrzymywaniu związków. Jestem w „Grochowskim Spa” już trzeci rok, mam męża, który odwiedza mnie jak najczęściej może. Kocha mnie i potrzebujemy oboje bliskości, przecież to naturalne i zrozumiałe. Razem z mężem chcemy odbudować naszą więź i związek. Dwa lata przeszło zajęło mi, bym była gotowa mu wybaczyć, oddzielić przeszłość grubą kreską, nie wracać do tego, co było raniące i rozstać się z tym wszystkim, co było trudne. Przecież dawanie i branie to podstawowe prawo miłości, to baza podtrzymująca wszystko! Każdy ma prawo do bliskości (intymnej również!). W jaki sposób mam podtrzymywać moje małżeństwo? Mam mnóstwo lęków i obaw, że mąż pójdzie na inne kobiety, przecież każde z nas potrzebuje intymności. Uważam, że wiele problemów by się rozwiązało, gdyby zezwolono na godzinkę prywatności z bliską osobą i zapewne spadłby spory procent zdrad, rozwodów czy separacji.

Ela

https://www.facebook.com/ewkratke