Do Przyjaciółek!

Fot. Małgorzata Brus, warsztaty plastyczne w więzieniu.
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

 

I jak  ktoś mi powie, że w więzieniu nie można znaleźć przyjaciół….

Przebywając w więzieniu dane mi było poznać moje dwie przyjaciółki i to przez duże „P”! 

Jedna nigdy nie siedziała a pomimo tego tyle lat trwa przy mnie i zawsze mnie wysłucha! 

Jeden prawdziwy przyjaciel w tych czasach to ogrom szczęścia – a dwoje prawdziwych przyjaciół to już mieć szczególne względy u Jezuska! A ja jak widać mam i nie ma co do tego wątpliwości, po prostu jestem jego ulubienicą 😊

Moniu – Bonitko! Jesteście dla mnie rodziną, dajecie mi obydwie poczucie bezpieczeństwa. Dzięki Wam mam siłę żeby to wszystko przetrwać. Dzięki Wam czuję się potrzebna i kochana. Pomimo tego, że brakuje mi Was strasznie i nie mogę Was nawet zobaczyć, to wiem, że JESTEŚCIE! Czuję to całą sobą. Dziękuje Wam, że pokochałyście mnie taką, jaką jestem! Przy Was nie muszę zakładać maski i udawać kogoś, kim nie jestem! To Wy sprawiłyście, że chcę się zmieniać i pracować nad sobą. Wy potraficie dotrzeć do mnie, jak nikt inny do tej pory – a to nie prosta sprawa 😊 

Kocham Was bezgranicznie i jestem wdzięczna za każdy dzień spędzony z Wami! Chcę abyście wiedziały jak bardzo jesteście dla mnie ważne i jak Wasze pojawienie się w moim życiu wiele zmieniło! Kocham Was! 

Wasz Przyjaciel Majki. 


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.


Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie tablica-ministerialna-bloga-1024x680.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Plakat-informacyjny-ewkratke-cdr-724x1024.jpg

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.






Gdyby był koniec świata

Fot. Małgorzata Brus, praca osadzonej.
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Gdyby jutro był koniec świata, jak spędziłabyś ten dzień?

Iza 36 lat: chciałabym spędzić go ze swoim chłopakiem w jakimś domku nad jeziorem, umrzeć obok niego.

Monika 35 lat: z rodziną wyjechać do Disneylandu i tam umrzeć.

Ola 49 lat: wrócić do domu, do córki i mamy, tak po prostu umrzeć podczas snu.

Jola 62 lata: z dziećmi i wnuczką w swoim domu bo tylko tam czuję się bezpieczna.

Bożena 63 lata: na wolności z bliskimi, na wesoło.

Monika 39 lat: wyjść i spotkać się z synem.

Ela 51 lat: z dziećmi i wnukami gdzieś w górach.

Patrycja 44 lata: jeśli mogę wybrać, to z synkiem na Malediwach.

Danuta 66 lat: bawiłabym się, przetańczyła w dobrym towarzystwie z rodziną ostatnie godziny.

Iza 43 lata: pojechałabym na dyskotekę, bawiła się i spędziła upojną noc z chłopakiem.

Julka 22 lata: pojechałabym na Bali i skoczyła już bez spadochronu.

Magda 32 lata: upiłabym się i naćpała.

Magda 38 lat: w domu z dziećmi.

Elżbieta 58 lat: siedziałabym i czekała.

Kiedy zadawałam, to pytanie ludzie podnosili głowy w stronę nieba, by złapać ostatnie promienie słońca, przymykali oczy nie bojąc się niczego. Życie nie było idealne i spokojne bo dochodziło co chwila do jakichś tragedii. Bieda nie jednego prowadziła pod rękę, a miłość chroniła. Tęsknota, bez wyjątku, wszechobecna jak śmierć, kusiła opuszczonych i smuciła kochających. Łzy zawsze były zaraźliwe, a krzyk poprzez nie – przeraża każdego. 

Pół roku od mojej rozmowy z osadzonymi z oddziału ich wersje ostatnich chwil zmierzają tylko do najbliższych, choć boją się teraz podwójnie. Wtedy podchodzili do mojego pytania jak do sondy, dziś się martwią, że wojna na Ukrainie może zmienić dosłownie wszystko. Sięgnąć nas i nasze rodziny. Codziennie, w każdej celi po kilka razy lecą wiadomości, powodują różne wypowiedzi i nastawienia. Dziewczyny, które pochodzą spod wschodniej granicy, nie czują egoistycznego zamartwiania się tylko o własne dzieci, mówią „jak najbardziej trzeba pomagać, Putin zwariował, dojdzie do trzeciej wojny, a my za tę pomoc zapłacimy polskim ciałem”. Inne dzwonią i bliskich namawiają do wzięcia ukraińskich kobiet do domów. Pierwsze minuty czy godziny nie pozwoliły żadnej na skrytykowanie polskiej reakcji, zachowania, pomocy. „Tego nie trzeba podkreślać” powiedziała jedna, „to było naturalne, jesteśmy najbliżej”. Ale z każdym dniem, kiedy wojna coraz dłużej trwa, zagarnia więcej miejsc, burzy, niszczy, zabija, powoduje też nerwowość, poczucia z tyłu. Na korytarzach cisza, ale zamknięte cele duszą różne wypowiedzi, od „dziękować Bogu, że to nie nas Putin napadł” czy „Putin nas zaatakuje, bo będzie chciał Ukraińców sięgnąć” po „moja siostra taka chora i tyle na lekarza musi czekać”. Kobiety boją się to wypowiadać poza swoim gronem, nie chcą być nazwane „znieczulicą”. Martwią się o bliskich. O pracę dla nich. O lekarza. O miejsce dla nich. Dla nas. Zamartwianie nie zabija empatii, a na pewno strach rodzi różne uczucia, niekiedy niezrozumiałe, niewypowiedziane publicznie. Niewypowiedziane, ale są w nas.

Znam te dziewczyny, najpierw pandemia odebrała nam normalny kontakt z rodzinami, przywrócili nam od tego miesiąca jedno widzenie przez pleksę, ale sytuacja obok granicy naszego państwa zwyczajnie paraliżuje. Informacje przez telefon trochę odbiegają od tych podawanych w wiadomościach – tym bardziej wzrasta lęk. Miesza w głowach i sercach. 

Wszystkich nas łączy jeden strach. 

Jedno pragnienie pokoju i jeden podziw dla prezydenta Ukrainy. Tu też wyrósł już na bohatera. Polacy też. 

Trzymajcie się.  

Pełnoletnia


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury –państwowego funduszu celowego.


Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie tablica-ministerialna-bloga-1024x680.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Plakat-informacyjny-ewkratke-cdr-724x1024.jpg

Wesprzyj działania w więzieniach Fundacji Dom Kultury wpłacając 25 zł online: https://platnosci.ngo.pl/c/1991/ lub przelewem na konto Fundacji: 28 1600 1462 1821 2325 1000 0001.






Jestem ciągłą podróżniczką

Fot. Małgorzata Brus
Właścicielem i wydawcą bloga eWKratke jest Fundacja Dom Kultury

Mam problem z pisaniem o sobie…

W ogóle mam problem z uzewnętrznianiem emocji. Nie wierzę światu, tzn. może nie całemu, a więc tak naprawdę tylko sobie.

Jaka jestem? Na pewno bardzo krytyczna i samokrytyczna, jestem perfekcjonistką (przynajmniej zawodowo) i perfekcjonizm, maksymalizm mnie zjada.

Perfekcjonistka? – a co robię w więzieniu?

Chyba za szybko biegłam, przeskakiwałam stopnie, których nie powinnam pominąć – znów zawodowo.

A osobiście? Właśnie pomijam jeden  z najcenniejszych motywów mojego życia…

Ale tak naprawdę jestem Anią z Zielonego Wzgórza, Zosią Samosią, kocham aktywność, przyrodę, psy i podróże. Wiatr i morze! Nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu, biegnę, ciągle biegnę i ciągle mi mało wrażeń!

Kocham np. zdrowo i pięknie żyć, poznawać nowe kultury, języki, ludzi. Mentalnie jestem kobietą świata – bardzo wielokulturalną i interdyscyplinarną. Kocham sztukę, głównie użytkową. Jestem z nią związana zawodowo, choć nie do końca… Po prostu lubię pracować w branży twórczej, kreatywnej, funkcjonalnej dla człowieka – choć sama nie jestem artystą – przynajmniej zawodowo.

Czegoś ciągle brakowało mi do spełnienia… teraz mam czas, żeby szukać wszystkich odpowiedzi na dręczące pytania.

Ciągle nie wiem, kiedy się zgubiłam, ale wiem, że muszę do tego dotrzeć. Jeśli ja jestem płynącą  w nieznane wartką wodą, to moja rodzina jest ostoją, skałą – ziemią…Jestem ciągłą podróżniczką.

Pozytywna

Sen o śnie

Poranny apel budzi we mnie codzienną, ospałą rutynę. Miska już czeka, by objąć sobą wpadającą w jej ramiona wodę. Zielone, więzienne mydło wsiąka w skórę zapachem zniewolenia. Gorzki smak czarnej kawy jest marnym substytutem słodkiej wolności, próbując w ten sposób podarować sobie chwilowe znieczulenie, pozorne zaleczenie frustracji.

Oczy skrywają skraplające się rozgoryczenie za zasłoną nikotynowego dymu. Nie chcę, by ktokolwiek dostrzegł brak wiary w przyszłość. Dłonie zaciskają się niecierpliwie przejmując chłód stalowej kraty, by ostudzić rozgorączkowane myśli. Dusza wciąż nie chce dołączyć do mnie zza muru porzuconych wspomnień.

Czas wlecze się opornie, a ja nie mam tej mocy, by go ponaglić. Niestrudzenie i mozolnie liczę więc pełzające minuty, godziny i kolejne dni dzielące mnie od powrotu do „niej”.

Znużone tęsknotą ciało zasypia układając się z poduszką na nocną ucieczkę w równoległe światy. Tylko trwała obojętność ściany niezmiennie stoi na straży mego więzienia. Delikatnie lecz bezpardonowe dotknięcie małej rączki wytrąca ze mnie sen. Wizualizuje się przy mnie moja Anetka: ”Obudź się, mamusiu, obudź!”. Uśmiecha się figlarnie. To najpiękniejsza melodia dla mych głodnych uszu. Identyfikuję rzeczywistość: „Boże, ale miałam straszny sen!”. Przez ułamek nieświadomości przeszłość próbowała podstępnie zagarnąć mnie dla siebie. Patrzę wciąż niedowierzając na córeczkę, a usta rozciągają się i zastygają w uśmiechu jakby wciśnięto mi w nie wieszak. Nadrabiam wykradziony przez noc czas, a on nadwyrężony i wyeksploatowany przez nasze szczęśliwe, wspólne chwile odpręża się w otchłani naszej miłości. Zawstydzone słońce rumieni się czerwienią swojego zachodu żałując, że musi poddać się biegowi ziemi. Sercem w serce wtulone, my dwie płyniemy do gwiazd nocy, która już obiecuje jutrzejszy początek. I nagle, delikatny lecz bezpardonowy głos współosadzonej Anety wbija mnie w  świt codziennej ospałej rutyny: „Obudź się, Marita, apel!!!”. Nie otwieram oczu, by nie przyjąć narzuconej prawdy, a świadomość nie chce pożegnać sennego marzenia „Boże, ale miałam piękny sen! Przez jedno mgnienie oka znów miałam dom”. Przeszłość ze mnie zakpiła, a ból wyciska z oczu rozżalenie, które stacza się po policzku i osiada na ustach, tak dobrze znanym, słonym smakiem. Zmywam go goryczą kary i ponownie zaczynam odliczanie.

Marita

Nasze wymarzone wakacje, czyli sezon ogórkowy w pełni

Moje wymarzone wakacje to wakacje z dziećmi, obojętnie, w jakim miejscu, w Polsce albo zagranicą, oby na wolności.

Rybcia

  ♦

Chciałybyśmy spędzić wakacje nad morzem, w gronie rodzinnym, minimum dwa tygodnie. Oczywiście nad naszym polskim morzem.

Błękitne miękkie fale na fioletowym tle, a małe białe kraby chodziłyby bokiem.

Permanentny zachód słońca, kolory wyraziste – odcienie i nasycenie.

Wszystko dla nas fajne.

Palma przy palmie (to już zagranica 🙂 i my – chillautowe wakacje, stan ducha.

Thx.

Ilona i Batory

 ♦

 

Moje wymarzone wakacje w tym miejscu to po prostu wizja w mojej fantazji. Chcę przenieść się do „carskich ogrodów”, gdzie są róże, jeziorko, a w nim pływające łabędzie – raj na ziemi.

Wala

 ♦

 

A ja chciałabym (już kiedyś o tym pisałam) cygańskim wozem pojeździć po całej Europie.

Małgosia

  ♦

Chciałabym pojechać w trasę i zwiedzić zamki w naszej Polsce, bo czytałam ostatnio, że mamy ich wiele i są bardzo interesujące. Zwiedzać je z plecakiem na plecach i spać w namiocie.

Monika

  ♦

Góry, morze, plaża, słońce – ciepły klimat, w egzotycznym kraju. I ja wraz z przyjaciółmi opalająca się na plaży, bawiąca się wieczorami – tego teraz pragnę.

Sarna

  ♦

Moje ulubione miejsce na wakacje to las, łono natury z dala od zgiełku, ludzi. Zupełnie odcięta od świata. Nocne ogniska. Tylko ja, mój ukochany i przyroda. Od wielu lat tak spędzam wolny czas. Jest super – polecam.

Dada

 

 

Złote myśli

1-DSC_0010

Tak ogólnie na temat tego naszego bloga nasuwają mi się pewne „złote myśli”…

… Każdy na szyi nosi niewidzialną tabliczkę z napisem: spraw, aby poczuła się ważna….

… Bo czy nie jest tak, że każdy pragnie być choć odrobinę ważnym? 🙂

… Nie bój się mówić o swoich słabościach. Słabości nie oznaczają, że jesteś słaby. Sprawiają, że jesteś przystępny. Wiedz, że Twoje słabości mogą stać się Twoją siłą…

…Większość tych rzeczy na świecie, które warto robić, uznano za niemożliwe, dopóki ktoś ich nie zrobił…

…Jeśli wsłuchasz się w słowa innych, niemal zawsze dostrzeżesz w nich lęk, cierpienie i ból lub nadzieję i marzenia. A kiedy druga osoba poczuje, że słuchasz i wczuwasz się w jej sytuację, przestanie się bronić i otworzy przed Tobą swój umysł i serce….

…Gdybyśmy tolerowali u innych to, co tolerujemy u siebie, życie byłoby nie do zniesienia…

…Życie to bieg przez piekło w majtkach nasączonych benzyną….

Iwona